Geoblog.pl    raksa30    Podróże    Wietnam    Dzien szosty Mai Chau
Zwiń mapę
2013
29
sty

Dzien szosty Mai Chau

 
Wietnam
Wietnam, Mai Chau
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11831 km
 
Poranek 29.01.2013 7.30

Okazuje sie, ze i tu partia dba, by mieszkancy obudzili sie o czasie. O 6.45 krzykaczki obwiescily, ze najwyzszy czas wstawac. Kapiel po raz kolejny byla dla mnie strasujaca, zaczynam przypuszczac, ze norma jest prysznic automatycznie naprzemienny - goracy i zimny.


Ogolnie nie mozemy sie wyspac, bo zawsze jest cos, co nas budzi lub nie pozwala zasnac, a to klimatyzacja wlaczona na grzanie (w hotelu na 29 st C, na dworze bylo kilkanascie), a to agregaty na lodzi. Noc ogolnie byla spokojna bez niepokojacych dzwiekow. No moze poza jednym. O polnocy zostalismy obudzeni przez telefon - to rozbawieni Ewelina i Jarek postanowili zlozyc Leszkowi urodzinowe zyczenia, uznajac, ze skoro jestesmy tu, to wazny jest tutejszy czas (w Polsce byloby to 6 godzin pozniej).

Troszke pokasluje i mam lekki katar.

Na sniadanie mielismy pyszne jajka sadzone z bulka, w ktorej byly kawalki kokosa. Kilka razy trafilismy juz na potrawy przygotowaywane na tluszczu kokosowym - bardzo mi smakuje, Leszkowi mniej.

Po sniadaniu wybralismy sie na wycieczke rowerami do pobliskiego miasteczka. Nasza grupa skladala sie z 2 Australijczykow, nas 2 i przewodnika. Dotarlismy pod schody, ktore prowadzily do jaskini na gorze. Schodow bylo ok 1000, po drodze sapalismy jak lokomotywy i lalo sie z nas bardzo. W jaskini, ktora zwiedzalismy chowali sie zolnierze wietkongu w czasie wojny z Francja. W jaskini pomyslalam, ze jestesmy w brzuchu gory i ogladamy jej wnetrznosci od srodka.

Bedac w mai Chau warto wypozyczyc rower, by zwiedzic okolice, na nogach bedzie to na pewno trudniejsze. Uwaga - rowery nie sa najlepszej jakosci, przewaznie z poopuszczanymi siodelkami i nasi mezczyzni wygladaja na nich dosc zabawnie. Leszek i Australijczyk za mocno przycisneli pod gorka na pedaly i obu spadly lancuchy. Rowery sa przystosowane do przewozenia osob na bagazniku - maja przy tylnym kole podnozki.

Z jaskini pojechalismy na targ w miasteczku - za piwo i wode zaplacilismy 15 000 dongow, za kilka owocow 50 000 dongow, sadze ze owoce teraz sa drozsze niz latem i nie jest ich bardzo duzo. Na targowisku podeszla do nas starsza kobieta z dzieckiem moze 1,5 roku na reku. Pokazywala na brzuch Leszka i mowila, ze wyglada jak Budda. Kupilismy maluchowi cukiereczki za 1000 dongow (nasz przewodnik za tyle kupil jednego papierosa) i zrobilo sie bardzo milo.

Pojechalismy do innej wioski - biedniejsze - lecz i tu byla piekna betonowa doroga. (w trakcie jazdy widzielismy chyba fabryke betonu, napis glosil - Be Tong) Drogi w dolini pobudowal rzad, ale nie jest to norma w innych wioskach. Ze zdziwieniem przyjelam informacje, ze Wietnamczycy za obowiazkowe szkoly musza placic.

Ogolnie widac, ze dolina jest pokazowka (sporo po drodze ekip budowlanych, nowe drogi w trakcie budowy) ale wydaje sie, ze ludziom zyje sie coraz lepiej.

Zapytalam przewodnika, dlaczego mezczyzni wietnamscy maja dlugie paznokcie. Odpowiedzial, ze to piekne. Ukulam teorie. Skoro masz dlugie paznokcie, widac, ze nie pracujesz (zwlaszcza na polach ryzowych by sie nie dalo); skoro nie pracujesz, znaczy, ze stac cie na to, by ktos pracowal za ciebie czy jak kto woli - dla ciebie. Innymi slowy, dlugie paznokcie moga byc oznaka bogactwa. Skora moga oznaczac bogactwo, tym samym kazdy pozer czy modnis bedzie sie staral miec dlugie paznokcie, choc praca z nimi nie jest latwa. Widzialam, jak nasz przewodnik pisal sms - nie mam pojecia, jak udawalo mu sie klawisze naciskac, zwlaszcza ze mial klawiature qwerty, a w niej klawisze sa bardzo male i czasami opuszkiem trudno trafic.

Jestesmy po obiedzie - zupa dyniowa z wszechobecnym estragonem, wieprzowina w kilku wersjach - tylko jedna mi smakowala, jakas zielenina i oczywiscie ryz. Jedenia wiecej i ladniej podane niz wczoraj. Za chwile zapewne dostaniemy ankiete, w ktorej bedziemi mieli ocenic wszystko. Na lodzi w Ha long bylo podobnie i tez na koniec jedenie bylo ladniej podane. Ogolnie nie moge powiedziec, by jedzenie mnie bardzo powalalo na kolana. Podobno na poluniu jest lepsze. Zobaczymy juz jutro.

Troche boje sie, ze nie uda nam sie zwiedzic Swiatyni Literatuy. Otwarta jest od 8-17. W Hanoi bedziemy kolo 19, a jutro o 11 mamy wylot do Sajgonu. Bedziemy probowac. Jezeli o 8.00 bedziemy pod swiatynia i od razu po zwiedzaniu pojedziemy na lotnisko, na ktore jedzie sie 40-60 min, moze sie uda.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
raksa30

Ania i Leszek
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 33 wpisy33 16 komentarzy16 437 zdjęć437 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
12.02.2014 - 26.02.2014
 
 
23.01.2013 - 06.02.2013