Geoblog.pl    raksa30    Podróże    Wietnam    Dzien dziesiaty - Mui Ne - Po Shanu - Ta Cu
Zwiń mapę
2013
01
lut

Dzien dziesiaty - Mui Ne - Po Shanu - Ta Cu

 
Wietnam
Wietnam, Mui Ne
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11831 km
 
01.02.2013 r. 16.00

W Mui Ne mamy bardziej leniwe dni, wycieczki tylko na 4-5 godziny, wiec tak nie gnamy i czesciej udaje sie polaczyc z Internetem.

Dzies wybralismy sie na wycieczke, by zobaczyc wieze Czamow i ogromny posag lezacego Buddy. W miejscowosci Po Shanu pozostaly dwie wieze, jedna 12 a druga 15 metrow. Wokol wiez jest ladny park. Nastepnie pojechalismy pod gore Ta Cu, by tam najpierw meleksem, potem kolejka linowa, az wreszcie po kilkudziesieciu stopniach dojsc do 49 metrowego dlugosci i 10 m wysokosci posagu bialego, spiacego Buddy. Budda robi ogromne wrazenie. Warto zwrocic uwage na krzyz znajdujacy sie na piersiach Buddy - swastyke, ktora jest w hinduizmie oznaka szczescia.


Wycieczka nie byla dla nas najprzyjemniejsza ze wzgledu na niedomowienia z biurem podrozy. Za wycieczke zaplacilismy po 20$ od osoby, podczas gdy w innych biurach byly po 15$. Jednak poniewaz pani nas zapewniala, ze bedzie bardzo luksusowy serwis, stwierdzilismy, ze ok. Samochod podjechal istotnie luksusowe, ale pierwsze schodzy zaczely sie, gdy okazalo sie, ze kierowca w ogole nie mowi po angielsku ani w zadnym innym jezyku procz wietnamskiego oczywiscie. Nastepny zgrzyt przy wiezach Czamow, gdzie okazalo sie, ze musielismy zplacic za wstep wlasny i kierowcy - nie byly to straszne pieniadze, bo tylko po 10 000 dongow, ale chodzi o fakt. Pod posagiem Buddy kolejne oplaty - tym razem wieksze, bo po 90 000 dongow/osobe (tym razem bez kierowcy). Kiedy jednak wracalismy i kierowca pokazal, ze mozemy sie zatrzymac pod jakims marketem ale mamy zaplacic za parking, poprosilismy o zawiezienie pod biuro turystyczne. W biurze pani z rozbrajajaca szczeroscia powiedziala, ze nie wiedziala, iz w miejscach, w ktorych bylismy, trzeba dodatkowo placic. Szczesliwie jej maz, z ktorym prowadzi biuro, przyznal sie do bledu i zwrocil nam 12$. Niesmak jednak pozostal.

Tak po prawdzie to moim marzeniem byla wycieczka do Phan Rang i - tu nasza wina, bo nie dopytalismy sie - bylismy przekonani, ze wlasnie tam jedziemy. Innymi slowy - nie pojechalam tam, gdzie najbardziej chcialam jechac - widocznie nie mialam tam jechac - a jednak mi zal.

Jutro wyruszamy o 13.30 do Sajgonu autobusem z miejscami siedzaco-lezacymi. Ciekawa jestem tej podrozy. Autobusy tego typy, jakim pojedziemy, na trasie robily na nas spore wrazenie, bo nie dosc, ze jechaly najszybciej, to jeszcze zupeknie nie przejmowaly sie nadjezdzajacymi z naprzeciwka samochodami czy motorkam, ustepowaly jedynie ciezarowkom, a jechaly srodkiem drogi, wyprzedzajac wszystkie pojazdy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
raksa30

Ania i Leszek
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 33 wpisy33 16 komentarzy16 437 zdjęć437 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
12.02.2014 - 26.02.2014
 
 
23.01.2013 - 06.02.2013