Geoblog.pl    raksa30    Podróże    Vietnam z dziewczynami    Hoian - dzien piaty
Zwiń mapę
2014
18
lut

Hoian - dzien piaty

 
Wietnam
Wietnam, Hoian
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 32557 km
 
Hoian 18.02 godz. 11.50

Wczorajszy dzien wiazal sie dla mnie z duzym stresem, wiec wieczorem pisalam tekst pod wplywem wietnamskiego wina.....

Agata kupila w drodze powrotnej wczoraj z restauracji do hotelu napoj w puszce, ktory po otwarciu pachnial jak stare skarpetki. Po schlodzeniu smakowal jak nasze paluszki. Do hotelu szlismy przez uliczke, ktora w Leszku wzbudzala najgorsze obawy - uwazal, ze w kazdej chwili mozemy spodziewac sie ataku zza rogu. Ja mysle, ze to byla typowa, spokojna uliczka. Nieustajaco zaskakuje mnie, w jakich warunkach oni zyja. Pokoj dzienny wychodzi bezposrednio na ulice, z drzwi wejsciowe robi skladana krata, w bogatszych domach sa albo szyby, albo cos w rodzaju drewnianej kraty. Idac ulica, nie mozna nie widziec, jak ludzie siedza, leza przed telewizorem, jak cos jedza - czesto wystawiaja przed dom maly plastikowy stoliczek i male plastikowe stoleczki. W bardzo wielu domach, by nie powiedziec - niemal we wszystkich - pokoj dzienny w ciagu dnia jest sklepem, wieczorem przymykaja krate i w glebi pokoju normalnie jedza. Gdyby pojawil sie klient - nie ma problemu z obsluzeniem go.


Dzis rano wyruszylismy motorkami do Hoian. Nasz przewodnik - easy rider tours - zobaczyl bagaze, cala ich kupe, zamowil taksowke, wzial Agate na siodelko i... gdzies zniknal. Nie bardzo wiedzielismy czy sami mamy dojechac do Hoian, czy na niego czekac, czy moze postanowil sprzedac Agate :-)
Po 30 minutach pojawil sie z cala i zdrowa Agata, ktora przesiadla sie do Leszka... dokoncze pozniej

Nagla przerwa spowodowana byla wyruszeniem w trase.

Wracam teraz do chwili, gdy miejsce Agaty na siodelku motoru naszego przewodnika - Thina - zajela Olga, Agata usiadla za Leszkiem, a ja sama staralam sie utrzymac na motorku i nie zginac. Thin nie dawal nam taryfy ulgowej. Przez miasto przemknelismy jak burza - dobrze, ze ruch byl w miare maly. No a za miastem to juz ekstremum, jak dla mnie - 50 km/h.

Dojechalismy po ok godzinie do Hoian od razu pod sklep-szwalnie. Hoian jest miastem krawcow, szewcow i pewno jeszcze innych rzemieslnikow. Jechalismy tu z zamiarem, ze cos sobie uszyjemy i tak sie stalo. Leszek zamowil sobie 2 garnitury i 2 koszule, ja tradycyjny stroj wietnamski ao dai, dwie pary spodni i dwie koszule, dziewczyny po sukience. wszystko z jedwabiu, ceny bardzo, bardzo dobre. Wszystko oczywiscie szyte na miare. Dodatkowo, Leszek zamowil sobie skorzane klapki, a Olga skorzane czulenka - takze na miare. Jutro wszystko do odbioru.

Pralnia - zasadniczo na miescie 15 000 dongow za kg, tyle ze pani "wazy" towar w reku i nagle okazuje sie, ze dwie siatki waza 7 kg. W hotelu 30 000 za kg *dla przypomnienia 20 000 to 1 dolar).

Po poludniu wzielismy rowery i zwiedzalismy pobieznie miasteczko. Zastal nas szczesliwie wieczor, bo wtedy starowka jest najpiekniejsza. Obawiam sie, ze nie uda nam sie zrobic zdjecia oddajacego to piekno, bo nie mamy statywu, a z lampa nie bedzie to samo. W hoian zostajemy jeszcze jeden dzien. W zadnym innym miejscu nie widzielismy tylu obcokrajowcow.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
raksa30

Ania i Leszek
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 33 wpisy33 16 komentarzy16 437 zdjęć437 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
12.02.2014 - 26.02.2014
 
 
23.01.2013 - 06.02.2013